niedziela, 25 marca 2018

Czas Wielkiego Postu


Dziś spostrzegłam, że minęły już prawie 2 miesiące od mojego ostatniego wpisu… Niestety z uwagi na inne priorytety aż do dziś nie udało mi się zebrać do sporządzenia kolejnego. Przez te ostatnie dwa miesiące wydarzyło się wiele spraw, którymi myślę, że warto byłoby się podzielić w tym miejscu, co spróbuję uczynić przynajmniej na ogólnym poziomie.
Przeczytałam to, co pisałam ostatnio, aby sprawdzić, czy poruszyłam kwestię, do której dobrze byłoby odwołać się przy kolejnej okazji. I w jakiś sposób poczułam się zobowiązana, by odnieść się do spotkania dyskusyjnego, o którym wspomniałam na koniec… Ze względu na problemy zdrowotne w tamtym okresie, nie byłam w stanie dotrzeć na miejsce, przez co został przeprowadzony inny temat niż duchowość ignacjańska. Przy następnej okazji spotkania w podobnym gronie, z racji ostatków, spotkanie przybrało luźniejszy charakter, a ze swojej strony wykorzystałam tę sposobność do rozpowszechnienia Zdrapki Wielkopostnej – na dobry początek kolejnego okresu liturgicznego. Jeśli nie wiecie co to takiego, zachęcam do zapoznania się ze stroną zdrapkawielkopostna.pl/, gdzie znajdują się wszelkie potrzebne informacje na temat tej pomocy w przeżyciu Wielkiego Postu. Codziennie aż do Poniedziałku Wielkanocnego włącznie na stronie pojawia się komentarz do prostego zadania, które warto w danym dniu wykonać.
Parę tygodni temu, tj. już w Wielkim Poście, przypomniałam sobie jak ojciec dominikanin będący duszpasterzem akademickim za czasów mojego studiowania zadał na jednym spotkaniu retoryczne pytanie: czy dla nas, tj. osób świeckich, możliwe jest, abyśmy w ciągu roku żyli w pierwszej kolejności okresami liturgicznymi..? To znaczy, aby one bardziej wyznaczały nasz wewnętrzny i zewnętrzny rytm życia aniżeli pory roku, studia, praca, wydarzenia rodzinne etc.? 
Nie ma konkretnego momentu, o którym mogłabym powiedzieć, że sprawił, iż okresy liturgiczne nadają główny rytm mojemu życiu, ale na przestrzeni ostatnich lat, dla mnie niepostrzeżenie, tak się właśnie stało. Z jednej strony wydaje mi się, że jest to konsekwencja decyzji o życiu w wierze, podjętej bardziej świadomie kilkanaście lat temu oraz dalszych wyborów z niej wynikających; z drugiej przychodzi mi na myśl, że poczucie pewnego rodzaju niezależności ode mnie tej swoistej utraty kontroli nad znaczeniem priorytetów jest efektem działania Bożej łaski (W tym momencie przypomina mi się Scala Claustralium kartuskiego mnicha Guigo II Kartuza, o której miałam okazję przypomnieć sobie na ostatnim wykładzie w Carmelitanum z „Lectio Divina” – kolejne etapy tej praktyki modlitewnej to przechodzenie od własnego zmagania, wysiłku słuchania Słowa Bożego, w kierunku otrzymywania Bożej łaski aż do momentu, gdy już nic od nas nie zależy, a występuje wyłącznie działanie Boga. To się dzieje na przestrzeni całego życia, w którym czasem może być nam dane doświadczenie zalania Jego łaską, a innym razem wracamy do etapu, w którym jest duchowa nuda i poczucie braku Jego obecności… Tak więc nie wpadam w przekonanie o wspinaniu się na wyżyny świętości, zwłaszcza, że na co dzień i tak doświadczam swoich upadków).
Z całą pewnością mogę natomiast oznajmić, że Wielki Post jest moim ulubionym okresem roku liturgicznego i przeżywam go w sposób szczególny. Podczas Mszy św., w której uczestniczyłam w IV Niedzielę Wielkiego Postu, w modlitwie wiernych modliliśmy się (cyt.) „za naszą wspólnotę eucharystyczną, abyśmy z wytrwałością podejmowali czas Wielkiego Postu do naszego osobistego nawrócenia.”. Ze swojej strony staram się tak właśnie traktować ten czas kilku tygodni przygotowań do Wielkanocy. W ubiegłym roku w tym celu uczestniczyłam w rekolekcjach w życiu codziennym u poznańskich jezuitów, w tym okresie odmawiałam też Nowennę Pompejańską i dość intensywnie przygotowywałam się do przebiegnięcia kolejnego maratonu, przez co miałam czas wypełniony po brzegi. Aktualnie również wzięłam udział w trzytygodniowych RwŻ, a z racji kontuzji na parę tygodni odpuściłam bieganie i w to miejsce intensywnie zajmowałam się grą na pianinie, głównie pieśni wielkopostnych, którymi uwielbiam się modlić od kilkunastu lat. W miarę możliwości czasowych wykorzystałam też kilka okazji do częściowego uczestnictwa w krótszych rekolekcjach… W bieżący weekend biorę udział w warsztatach wokalnych u franciszkanów, gdzie przygotowujemy na dziś wieczór nabożeństwo Gorzkich Żali. 
Mimo wszelkich niedogodności związanych z przebywaniem w dużym mieście, jak chociażby większym stresem związanym z szybszym rytmem życia, sprzyjającym utracie uważności potrzebnej do pracy nad sobą i swoją relacją z Panem Bogiem, trzeba przyznać, że „dla chcącego nic trudnego”. To czy znajdziemy czas dla Jezusa, zależy od naszych priorytetów. Na podstawie dobrych owoców w swoim życiu, jakimi są u mnie obecnie większy niż kiedyś pokój i zaufanie Bogu, mogę szczerze powiedzieć, że warto o ten czas zadbać, szczególnie teraz. Aby dobrze przygotować się na Zmartwychwstanie naszego Zbawiciela.
Dziś rozpoczniemy ostatni tydzień Wielkiego Postu, Wielki Tydzień. Jeśli czytając poprzednie akapity przyszło Ci na myśl, że w aktualnym okresie liturgicznym zrobiłeś niewiele, aby się nawracać, dziś jest idealny dzień, by to zmienić. Obiecuję modlitwę za Ciebie, mojego Czytelnika, abyś kolejne dni przeżył trwając w obecności Chrystusa, który oddał za Ciebie swoje życie.
+

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz